Karta i pendrive za grosze – czy warto?

Parę słów o nośnikach danych

Za nośnik tej samej klasy o pojemności 128 GB musimy zapłacić więcej niż 16 GB. To niby oczywiste, ale… nie do końca. Mamy bowiem magiczne rozwiązanie w postaci tanich kart i pendrive’ów z Aliexpress czy chociażby dobrze znanego Allegro.

Złoty interes

Osoby mające do czynienia z Aliexpress znają pewnie hasło ‘cebula deals’. Chodzi tutaj o wykorzystywanie promocji lub kuponów do zakupów produktów z Chin za bezcen. W ten sposób można zdobyć pendrive za dosłownie kilka złotych – sam z ciekawości upolowałem w ten sposób pendrive 8 GB za ok. 2 zł i pendrive 64 GB za ok. 9 zł. Naiwnością byłoby oczekiwanie solidnej jakości i osiągów. Podejrzewałem, że dostanę rozsypujący się w ręku nośnik, a zapis i odczyt danych będzie na żenująco niskim poziomie. Kiedy jednak dostałem sprzęt, od razu go sprawdziłem i ku mojemu zaskoczeniu początkowo wszystko wydawało się być w porządku.

Gdzie jest haczyk?

Szybko zorientowałem się, że coś jednak jest nie tak z nośnikiem 64 GB za 9 zł. Załadowałem pendrive nagraniami filmowymi. Kiedy jednak próbowałem włączyć niektóre filmy, pojawiły się nieoczekiwane komunikaty o błędzie, pliki były po prostu uszkodzone. Część filmów jednak działało zupełnie w porządku.

O co tutaj chodzi?

Rozwiązaniem zagadki jest różnica między rzeczywistą pojemnością a tą, którą widzimy w menedżerze plików (wartość celowo zawyżona przez producenta). Jeśli wrzucimy więcej niż pozwala nam na to fizycznie nośnik, pozostałe pliki będą uszkodzone.

Allegro lepsze od Ali?

Tak to jest jak się kupuje na jakimś chińskim biedaportalu zamiast na Allegro – ktoś powie. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że wciąż niektórzy sprzedawcy zaopatrują się na Ali, skupują wadliwy sprzęt i sprzedają go drożej na Allegro, być może czasem nawet nieświadomi tego, że realna pojemność jest niższa.

Nie tylko pendrive może okazać się mniej pojemny niż byśmy chcieli. Karta pamięci to jeszcze większe ryzyko. Spójrzmy na tego typu oferty:

Jak widać po ilości kupujących, cieszą się one zainteresowaniem. Nic dziwnego – to nie lada okazja, mogłoby się wydawać. Karta o pojemności 128 GB za ok. 35 zł z wysyłką, podczas gdy w konwencjonalnym sklepie musielibyśmy wydać przynajmniej 5 razy więcej.

Jaki tym razem jest haczyk?

Okazuje się, że dokładnie taki sam. Pojemność teoretyczna nie jest równoznaczna z tym ile możemy wrzucić na nośnik. Eksplorator Windows pokazuje, że mamy 124 GB miejsca, w rzeczywistości mamy do dyspozycji 7,7 GB, czyli tyle ile moglibyśmy się spodziewać po karcie 8 GB a nie 128 GB. Co gorsza, na aukcji z której pochodzi testowana przeze mnie karta nie tylko nie było informacji o tym, że pojemność rzeczywista może się różnić od deklarowanej. Przeciwnie! Czytamy tam: „my każdą przed wysyłką sprawdzamy specjalistycznym programem potwierdzającym jego pojemność i brak uszkodzeń sektorów”. Opis celowo wprowadza w błąd. Gdyby rzeczywiście karta została przetestowana, to… no właśnie, przekonajmy się.

Jak sprawdzić realną pojemność karty pamięci lub pendrive’a?

Właśnie wspomnianym w opisie aukcji „specjalistycznym programem potwierdzającym jego pojemność i brak uszkodzeń sektorów”. Jest kilka tego typu programów, jednak ja polecam „H2testw”. Jego wady to działanie na jednej platformie (Windows) oraz, niestety, czasochłonność testu karty/pendrive’a. Prawdę mówiąc w przypadku nośników o pojemności rzędu 128 GB lepiej nastawić się, że zajmie to 8 godzin, dlatego zalecam zostawienie testu na noc. Ale oczywiście program może też pracować w tle i nie uniemożliwia wykorzystywania komputera do innych celów. Natomiast zaletą jest zdecydowanie bezpieczeństwo i niezawodność. Zdarzyło mi się, że musiałem przerwać proces sprawdzania karty – w takim przypadku przy korzystaniu z H2testw nic się nie stało, a np. przez program FakeFlashTest pewna moja karta została uszkodzona na stałe.

Karta pamięci – co i jak dokładnie robić?

Najpierw karta musi zostać sformatowana (polecam używać programu SD Formatter z włączoną opcją „format size adjustment”). Następnie korzystamy z programu H2testw. Myślę, że tutorial jest błędny – wystarczy wskazać odpowiedni nośnik i użyć opcji „Write + Verify”. Testowana przeze mnie karta „128 GB” prezentowała się tak:

Gdy proces dojdzie do końca, najlepiej skopiować sobie log, który w moim przypadku wyglądał tak:

Warning: Only 127961 of 127962 MByte tested.

The media is likely to be defective.

7.7 GByte OK (16193719 sectors)

117.2 GByte DATA LOST (245870409 sectors)

Details:0 KByte overwritten (0 sectors)

0 KByte slightly changed (< 8 bit/sector, 0 sectors)

117.2 GByte corrupted (245870409 sectors)

0 KByte aliased memory (0 sectors)

First error at offset: 0x00000001ee316e00

Expected: 0x00000001ee316e00

Found: 0xdd5400892aef8688

H2testw version 1.3

Writing speed: 7.09 MByte/s

Reading speed: 12.1 MByte/s

H2testw v1.4

Karta została prawie w całości zapełniona plikami testowymi przez program. W Eksploratorze Windows wygląda to tak:

Dla porównania – tak wygląda test, gdy karta 16 GB jest „zdrowa”. Wspomniana karta SanDisk 48MB/s kupiona została w promocji za 19 zł w sklepie x-kom.pl (obecnie dostępna jest tam za 32 zł, więc konkurencja już ma taniej):

Mamy już informację, że 7.7 GB jest sprawne, a 117.2 GB uszkodzone. Co z tym możemy zrobić? Nie naprawimy już nośnika, ale możemy przynajmniej doprowadzić do sytuacji, żeby wyświetlana była rzeczywista pojemność karty. Dzięki temu każdy plik, który na nią wrzucimy będzie możliwy do odtworzenia (przed tą operacją również polecam sformatować kartę programem SD Formatter z włączoną opcją „format size adjustment”).

Najczęściej możemy wykorzystać narzędzie systemowe. Na Windowsie wygląda to tak:

  1. System i zabezpieczenia” – „Narzędzia administracyjne” – „Utwórz i sformatuj partycje dysku twardego„.
  2. W uruchomionym okienku „Zarządzanie dyskami” odnajdujemy nasz nośnik, klikamy ppm na jego główną partycję i wybieramy „Usuń wolumin”.
  3. Na nieprzydzielonym miejscu tworzymy nowy wolumin o odpowiedniej pojemności.

Jeśli systemowe narzędzie nie zadziała (np. błąd przy usuwaniu woluminu), możemy skorzystać np. z RMPrepUSB, konfigurujemy program w ten sposób (czerwone ramki!) i klikamy na błękitny przycisk „Twórz dysk USB”:

U mnie efekt wygląda tak:

Oczywiście dla pewności można ponownie wykonać test h2testw, który powinien przebiec bez błędów, u mnie karta nawet przyspieszyła, aczkolwiek program nie pokazuje wiarygodnych wyników zapis/odczyt, do tego lepiej wykorzystywać inne oprogramowanie (poza tym korzystałem ze starego czytnika no-name, co tym bardziej zakłamuje wynik).

Niezależnie od wykorzystanej metody, „zmniejszenie pojemności” pendrive’a jest w pełni odwracalne. Co prawda jeśli teraz sformatujemy nośnik za pomocą systemowego narzędzia, nic się nie zmieni. Ale jeśli skorzystamy z programu SD Formatter z włączoną opcją „format size adjustment”, wrócimy do punktu wyjścia – w moim przypadku zamiast pojemności 7,68 GB znów wyświetli się 124 GB. Przedstawiłem po prostu sposób na wykonanie tricku, który umożliwia zrobienie użytku z uszkodzonego nośnika – mam nadzieję, że komuś się przyda.

Co z tymi nieuczciwymi sprzedawcami?

Jeśli już daliśmy się oszukać, możemy walczyć ze sprzedawcą o zwrot pieniędzy ze względu na niezgodność towaru z opisem aukcji. I na przyszłość zastanowić się czy okazja na pewno jest okazją. Bez problemów powinno się obyć w przypadku promocji w sklepach stacjonarnych i internetowych znanych marek. To na takie właśnie okazje moim zdaniem warto polować.

Ale co zrobić, by tego typu oszustwa się nie pojawiały? Cóż, z chińskimi serwisami niewiele można zdziałać. Co jednak z Allegro? Napisałem 8 kwietnia do dwóch sprzedawców, w których ofercie pojawia się karta microSD 128 GB w podejrzanie niskich cenach następującą wiadomość:

Często karty microSD w tak niskiej cenie zachowują się normalnie, ale rzeczywista ich pojemność różni się od tej pokazywanej w menedżerze plików – dane da się wrzucić, ale części z nich nie da się później odczytać. Proszę o informację, jaka jest realna pojemność tej karty, najlepiej także log/screen z programu potwierdzającego jej pojemność i brak uszkodzeń sektorów, np. h2testw.

Póki co brak odpowiedzi… jeśli jesteście ciekawi jak sprawa potoczy się dalej – zaglądajcie na Tech Savers!